_MG_9500

Nie trzeba wcale udawać się w daleką podróż, ani do wielkiego miasta, by trafic na imprezę zrobioną z pomysłem i z pasją.  W ciągu tygodnia po raz drugi dane mi było zobaczyć i przeżyć, to na co bezskutecznie czekam w naszym mieście od lat wielu.

 

 

 

_MG_9282
Kliknij by zobaczyć galerię Glinoludów

 

Najpierw w Kłodzku stałem się świadkiem imprezy zorganizowanej z wielkim rozmachem pt. IV Dni Twierdzy Kłodzkiej. Byłem na drugich i impreza niesamowicie się rozwija, wspomnę tylko, że w tym roku na stoku bojowym pod Twierdzą starło się blisko ćwieć tysiąca żolnierzy z epoki napoleońskiej.

       Ale Kłodzko zostawmy w spokoju, bo tuż za miedzą w stolicy sąsiadującego powiatu, w Bolesławcu co roku organizowana jest impreza, śmiem twierdzić z jeszcze większym rozmachem, a rozmach ten jest tym większy, że mieszkańcy Bolesławca uczestniczą w niej nie tylko jako bierni obserwatorzy. Tak się szczęsliwie zdarzyło, że trafiliśmy do Bolesławca z chwilą, gdy w rynku pojawił się barwny korowód.

I tu pierwsze zaskoczenie, wśród bolesławian w korowodzie pomaszerowali przedstawiciele Lwówka Śląskiego (przy okazji promując Agatowe Lato), Węglińca (Święto Grzybów) i jeszcze paru mniejszych miejscowości. Dzyń, dzyń – odezwało się w mojej głowie.

_MG_9291 Kliknij by zobaczyć galerię Glinoludów 

Później przemaszerowały zakłady pracy i było widać, że niektóre rywalizują ze sobą – pod względem dekoracji, pomysłu. Przejechały platformy z barwnie ubranymi dziećmi (a przecież to wakacje), motocykliści, ze dwa stare samochody… i gdy już wydawało się, że to koniec pochodowych atrakcji – pojawiły się Glinoludy!

_MG_9607 Kliknij by zobaczyć galerię Glinoludów 
Armia pruska, francuska, austriacka i Księstwa Warszawskiego chowają się w obliczu pomysłowości i entuzjazmu naszych sąsiadów.  Ilu Glinoludów wzięło udział w paradzie – nie liczyłem, ale było ich sporo.
_MG_9560
Kliknij by zobaczyć galerię Glinoludów

Ile radości życia, chęci uczestniczenia w święcie swojego miasta oraz odwagi trzeba mieć, by ozdobić się od stóp do głów gliną? Wymyślić atrakcyjny rekwizyt, ubiór i przede wszystkim wytrzymać z tą pylącą wartwą na skórze i w dodatku się uśmiechać, cieszyć pozować fotoreporterom i tym poważnym i tym mniej poważnym takim jak  ja?

Ale Glinoludy to nie jedyna atrakcja Święta Ceramiki. Pomijając otoczkę handlową – czyli mnóstwo straganów z ceramiką wszelkiego rodzaju, lecz nie tylko oraz tradycyjnym, bardzo bogatym targiem staroci – były i występy zespołów mniej lub bardzije znanych, zabawy dla dzieci, pokazy rzemiosł ceramicznych i coś co mnie osobiście bardzo się spodobało – historyczna inscenizacja z okresu wojny XXX-letniej.
Mając w pamięci świeże przeżycia związane z wielka batalią w Kłodzku, gdy ujrzałem piętnastu żołnierzy piechoty na modłę niemiecką – nata bene Czechów, pomyślałem sobie, a czymże oni mnie są w stanie zadziwić?

_MG_9700

A jednak. Grunt to pomysł i dobry scenariusz. Piętnastu żołnierzy przedstawiło dosyć dosadnie jak odbywąły sie w XVII wieku wielkie bitwy.

_MG_9768

Oczami wyobraźni już widziałem jak na najbliższych Dniach Złotoryi taki nieliczne grupki odgrywają scenki historyczne z najazdu Tatarów, najazdu husytów, szkoły Trozendorfa, wojny XXX-letniej, bitwy pod Wilczą Górą.

I tu muszę przyznać się ze wstydem, że uczuciam, które mnie targnęło była zazdrość. Dlaczego w Bolesławcu można, a w Złotoryi nie? W czym glina lepsza jest od złota? Bolesławiec to nie ta sama kategoria wagowa co nasze miasto? Zgoda. To dlaczego we Lwówku Śląskim można a w Złotoryi nie? Dlaczego sztandarowa złotoryjska impreza stacza się po równi pochyłej, a gdzie indziej z roku na rok wygląda to coraz lepiej? Pieniądze? To nie sprawa pieniędzy, bo podejrzewam, że Agatowe Lato na pewno nie kosztuje miasta Lwówek więcej niż pseudo święto piwa w Złotoryi.

Za półtora roku będzie jedna na sto lat okazja, żeby skupić mieszkańców naszego maista wokół wielkiej imprezy pod nazwą 800-lecie nadania praw miejskich. Boję się jednak, że impreza będzie się miała nijak do pięknej staówki, odrestaurowanych murów, ulic i zaułków. Boję się, że trudno nam będzie przebić sąsiadów z ich corocznymi imprezami. Mam cichą nadzieję, że płonne sa moje obawy, ale czasu jest bardzo mało.

                                                                       Robert Pawłowski

A tu możecie zobaczyć, jak bawią się Glinoludy w Bolesławcu.