Pod niebem Złotoryi
Miesięcznik Echo Złotoryi oraz Złotoryjski Klub Fotograficzny zapraszają 29 października (czwartek) o godz. 17.00 do siedziby TMZZ (Doma Nauczyciela „Bacalarus”) na spotkanie z bohaterem wywiadu, który ukaże się w październikowym wydaniu Echa Złotoryi: panem Grzegorzem Baranem, który wprowadzi przybyłych w świat paralotniarstwa i zaprezentuje swoje zdjęcia wykonanych podczas lotów nad ziemią złotoryjską.
Fragment wywiadu z Grzegorzem Baranem
Iwona Pawłowska: Zabrakło już kiedyś Panu paliwa?
Grzegorz Baran: Tak, zabrakło. Lecieliśmy kiedyś do Bolesławca i musieliśmy przebijać się pod wiatr. Zużycie paliwa wtedy jest spore. Na dodatek zaczęła aura fiksować i trzeba było wracać. Jakieś 8 kilometrów od lotniska na wysokości 60 metrów usłyszałem ciszę. Już wiedziałem o co chodzi. Wtedy szybko rozejrzałem się, gdzie można lądować i tylko na tym manewrze się koncentrowałem, bo lądowanie nie trwa nawet minuty.
Iwona Pawłowska: Jak wysoko możecie latać?
Grzegorz Baran: Różnie, na naszym terenie latamy na wysokości 100 – 150 metrów. Można też wyżej, ale tym jest problem, bo kiedy chcemy wznieść się wysoko, a sprzęt to umożliwia, to przeszkadzają przepisy. Wszystko musimy zgłaszać do kontroli lotów i uzyskać pozwolenie. Są też strefy bezwzględnie zakazane dla nas, np. obszary wojskowe, uzdrowiska, parki narodowe. Mamy przy sobie GPS-y, wariometry i wiemy, na jakim obszarze i na jakiej wysokości się znajdujemy, więc nie ma możliwości, by naruszyć te strefy. Często latamy nad naszym powiatem lub w okolicach Bolesławca, a te tereny dobrze znamy, i nawet nie potrzebujemy nawigacji. Ale jak sie leci gdzieś dalej, to trzeba sobie wytyczyć trasę i uzyskać zezwolenie, żeby wejść na wysokość 200 – 300 metrów. Ale nie o wysokość lotu zwykle chodzi, czasem niżej jest lepiej ze względu na widoki, a te są najpiękniejsze już ze 100 metrów.
Cały wywiad będzie można przeczytać w najnowszym numerze Echa Złotoryi, który ukaże się 29 października.