Jak Jarek chciał poprawić jakość swojego życia

Pewnego razu w moje ręce trafiła, wręczona mi przez koleżankę z teatru Marysię, wizytówka. Wizytówka Pracowni Rozwoju Osobistego „FLOW” Moniki Widomskiej. To co zwróciło moją uwagę, to były pytania na rewersie wizytówki: Chcesz poprawić jakość swojego życia? Chcę! Czujesz ciągły stres? Nie wiem, czy ciągły, ale czuję! Potrzebujesz więcej energii, chciałbyś poprawić koncentrację i pamięć? Tak! Zwłaszcza ważna jest dla mnie, jako aktora amatora, pamięć. Ale co tam ja. Stres, strach, niewiarę we własne siły, poczucie bezsilności wobec wyzwań otaczającego nas świata czuje większość z nas. Postanowiłem spotkać się z Moniką i zapytać ją jak naprawia ludzi? Spotkaliśmy się w jej pracowni w Nowym Kościele.
Monika Widomska:

„Z wielką radością opowiem o sobie. Moja przygoda jako terapeuty zaczęła się w 2020 roku, w malowniczej Złotoryi. Z czasem przeniosłam się do Nowego Kościoła, w stworzoną przeze mnie przestrzeń, która stała się moim terapeutycznym mikrokosmosem. Zawsze chciałam pomagać ludziom i interesowałam się różnymi sposobami wspierania ludzkiej psychiki. Moim celem jest zmienianie świata na lepsze, pomaganie ludziom w odkrywaniu ich potencjału, uczenia się własnego ciała i własnych reakcji emocjonalnych. Pomagam im odnaleźć swoją równowagę i upragniony spokój, tak aby mogli w pełni cieszyć się życiem. W moim gabinecie dzieją się prawdziwe cuda. Obserwuję, jak dzieci zaczynają się otwierać, poznają siebie i swoją wartość. Pozwala im to budować od nowa swoje życie. Ich postępy są dla mnie największą nagrodą. Stawiam na indywidualne podejście i życzliwość. Wierzę, że wciąż możemy stawać się lepszymi wersjami siebie.
Uwielbiam książki i pochłaniam je w ogromnych ilościach, choć zawsze mam stos tych nieprzeczytanych, na które wciąż brakuje mi czasu. Literatura pozwala mi na pogłębianie wiedzy, szczególnie w obszarze psychologii, która jest moją wielką pasją. Fascynują mnie możliwości ludzkiego mózgu, przekraczanie jego granic i odkrywanie, jak daleko może sięgnąć nasz potencjał.

Poza tym interesuję się jogą i „mindfulness”, to dla mnie sposób na uważne życie i zachowanie wewnętrznej harmonii. Kocham malarstwo. Sama maluję w wolnych chwilach, co pozwala mi wyrażać siebie w bardziej intuicyjny sposób. Maluję głównie kobiety, ze względu na braki pierwiastka kobiecego w naszym domu (oprócz mnie są jeszcze mąż, dwóch synów, kot i pies) oraz dlatego, że uważam kobiety za „cuda na dwóch zgrabnych nogach”. Uwielbiam też kwiaty, mam ich w domu i wokół domu zawsze bardzo dużo, a latem z pasją uprawiam swój ogródek warzywny. Nie brakuje w moim życiu także ruchu. Jedną z moich największych pasji są wspinaczki górskie. Udało mi się wraz z przyjaciółmi zdobyć kilka większych szczytów, a każda taka wyprawa uczy mnie wytrwałości i pokory wobec natury. W górach czuję się w pełni wolna i połączona z naturą. Tam odpoczywa mój układ nerwowy, mam czas na wgląd w swoje własne wnętrze i pobycie zwyczajnie ze sobą. Lubię ten czas.

Ciągle pogłębiam swoje wykształcenie. Ukończyłam filologię polską na Uniwersytecie Zielonogórskim. Następnie ukończyłam studia podyplomowe z terapii pedagogicznej oraz logopedii. Pozwoliło mi to wspierać dzieci i dorosłych w ich w trudnościach komunikacyjnych i edukacyjnych. Teraz jestem studentką trzeciego roku psychologii na uniwersytecie we Wrocławiu, gdzie zdobywam wiedzę i umiejętności, które pozwolą mi jeszcze lepiej zrozumieć ludzkie potrzeby. Ponadto jestem nauczycielem dyplomowanym oraz egzaminatorem egzaminów zewnętrznych szkoły podstawowej z języka polskiego. Dla mojej pracy gabinetowej ważne jest natomiast to, że jestem trenerem terapii Biofeedback GSR Verim.

Biofeedback to wyjątkowa metoda, która daje coś niezwykle cennego: świadomość i kontrolę nad reakcjami własnego ciała. Dzięki niej możemy nauczyć się lepiej rozumieć sygnały, które wysyła nasz organizm i świadomie wpływać na jego funkcjonowanie. W praktyce oznacza to, że osoba korzystająca z tej terapii zdobywa narzędzie do radzenia sobie ze stresem, poprawy koncentracji, obniżenia napięcia emocjonalnego czy nawet łagodzenia dolegliwości psychosomatycznych.
To trochę jak trening, tyle, że zamiast mięśni, ćwiczymy mózg i układ nerwowy. Ten program pokazuje w czasie rzeczywistym, jak nasze ciało reaguje na różne bodźce i uczy nas, jak te reakcje kontrolować. Zyskujemy więc zdolność samoregulacji, co przekłada się na większy spokój, lepszą odporność na wyzwania, a w konsekwencji poprawę jakości życia.

Terapia biofeedback jest szczególnie polecana osobom zmagającym się z lękiem, problemami ze snem, nadmiernym stresem, a także dzieciom i młodzieży z trudnościami w nauce czy koncentracji. Jeżeli chodzi o przeciwwskazania, są one nieliczne. Terapia nie jest zalecana dla osób z niekontrolowaną padaczką, aktywnymi zaburzeniami psychotycznymi czy poważnymi zaburzeniami neurologicznymi bez wcześniejszej konsultacji z lekarzem. Warto pamiętać, że każda terapia zaczyna się od rozmowy, podczas której oceniam, czy jest odpowiednia dla danej osoby.
Pomysł zajęcia się terapią biofeedback zrodził się we mnie już bardzo dawno temu. Jako nauczyciel miałam okazję uczestniczyć w konferencji, na której zaprezentowano metodę biofeedback dla wsparcia uczniów z problemami i nie tylko. Byłam nią absolutnie zafascynowana. Od razu zrozumiałam, że to jest coś wyjątkowego i niezwykle skutecznego. Niestety, urządzenie potrzebne do tej terapii jest bardzo kosztowne, a samo szkolenie również wymaga sporych nakładów finansowych i zaangażowania. W tamtym czasie zwyczajnie nie było mnie na to stać.
Kiedy otworzyłam własny gabinet postanowiłam zrealizować to marzenie. Dzięki wielu wyrzeczeniom, a także wsparciu mojego męża, udało mi się zakupić sprzęt i odbyć szkolenie. Dziś mogę pracować z biofeedbackiem i jestem z tego powodu ogromnie szczęśliwa.
Do pracy tą metodą kluczowe jest posiadanie wykształcenia i solidnej wiedzy, zarówno teoretycznej, jak i praktycznej dotyczącej funkcjonowania ludzkiego mózgu i układu nerwowego oraz metod wspierania ludzkiej psychiki. Niezbędne jest odbycie specjalistycznego szkolenia z terapii biofeedback i uzyskanie certyfikatu uprawniającego do pracy z tym urządzeniem. Oprócz wiedzy technicznej ogromne znaczenie ma jednak prawdziwa miłość do ludzi, bo terapia wymaga empatii, zrozumienia ludzkich potrzeb, a także umiejętności nawiązania dobrego, wspierającego kontaktu. To podstawy skuteczności w tym zawodzie.
Od zaplecza wygląda to trochę jak praca trenera osobistego od mózgu. Zakładam czujniki, podłączam sprzęt, a komputer przy pomocy ludzkich impulsów elektrycznych odczytuje, jak reaguje ciało. Dostajemy w efekcie wynik, który wygląda zupełnie jak wykresy na giełdzie. Tylko tutaj inwestujemy nie w akcje i obligacje, lecz w spokój i koncentrację. Razem uczymy się, jak osiągnąć harmonię przy pomocy oddechu i uważności. A w efekcie mózg czasami staje się mistrzem zen! Proszę siadaj zaraz sam zobaczysz jak to działa.”
Z pewną nieśmiałością siadam w ogromnym fotelu naprzeciwko wielkiego monitora. Musi mi być wygodnie, więc naciskam głową na zagłówek i niespodziewanie podnóżek fotela wysuwa się, i już nie siedzę tylko półleżę z oczami na wprost ekranu. Na dwa palce lewej ręki Monika zakłada mi opaskę z elektrodami, to przez nią program odczyta reakcję mojego ciała. Tymi palcami nie mogę ruszać. Chyba się trochę spociłem. Włączamy biofeedback. Pierwsze zadanie to przejechać kolejką typu rollercoaster. Zasada jest prosta, kolejka przyspiesza kiedy jestem spokojny, naprawdę spokojny, nie myślę o niczym, nic mnie nie rozprasza… No rusz się wreszcie! Spokojnie, nie myśl o niczym. Kolejka wreszcie rusza: 5 km/h, 10, 20, moja maksymalna prędkość to 40 km/h. Ćwicząc można osiągnąć prędkość nawet do 100 km/h. Na koniec otrzymałem, wygenerowany przez program, wykres reakcji mojego organizmu. Analizuje się go pod kątem co i kiedy cię rozpraszało.
Kolejne wyzwanie to utrzymanie kulki na równoważni. Skupienie się tylko na kulce utrzymuje ją na środku, a każde rozproszenie uwagi powoduje jej spadek. Po dwóch minutach szamotaniny kulki w lewo lub prawo, przechodzimy do wykresu, gdzie Monika pokazuje mi kiedy poruszałem palcami z elektrodą, chociaż tego nie czułem. Natomiast na pewno miałem myśl, żeby przytrzymać kulkę ręką. Ostatnie moje zadanie to „nieruchawy” delfinek. Siłą spokoju trzeba sprawić, żeby przepłynął z lewej strony ekranu do prawej. Łatwizna, po prostu zasnę na minutę, a on sobie przepłynie. Nawet zamknąłem oczy, rozluźniłem mięśnie twarzy. Czekałem. Nie rusza się. No tak, zapomniałem o zaciśniętych zębach. W końcu, tędy owędy, przepłynął. Zajęło mi to 10 minut. Za to wykres mojego zasypiania wyglądał jak równia pochyła.
Monika:
„Poprawa jakości życia to nie jest łatwy proces. Zaczyna się od świadomego dbania o swoje ciało i umysł. Każdy z nas może podjąć kroki, które wpłyną pozytywnie na nasze samopoczucie. Przede wszystkim warto zacząć od budowania zdrowych nawyków: odpowiednia dieta, regularna aktywność fizyczna i odpowiedni sen, to fundamenty, na których wspiera się nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Kolejny krok to nauka zarządzania stresem. W tym może także pomóc praktyka mindfulness, joga czy techniki relaksacyjne. Tu terapia biofeedback jest wyjątkowym narzędziem.

Nie można też zapomnieć o pielęgnowaniu relacji z innymi ludźmi. Otaczanie się wspierającymi osobami i budowanie bliskich więzi daje nam siłę i poczucie przynależności. Równie ważne jest znalezienie czasu na rozwijanie pasji i robienie rzeczy, które sprawiają nam przyjemność. Poprawa jakości życia to przede wszystkim nauka uważności na siebie i swoje potrzeby. Czasem wystarczy mały krok, jedna chwila dla siebie, świadomy oddech, czy odłożenie telefonu, aby poczuć, że żyjemy pełniej i bardziej w zgodzie ze sobą.
Choć wydaje się, że ludzie są bardzo różni i każdy ma swoją unikatową historię, to w rzeczywistości wiele naszych problemów i strachów jest uniwersalnych. Głęboko w sercu każdy z nas pragnie tego samego: być kochanym, akceptowanym i szanowanym. Pragniemy mieć zdrową, szczęśliwą rodzinę, czuć się bezpiecznie i mieć pewność, że nasza codzienność jest stabilna. Wielu ludzi martwi się o przyszłość, o zdrowie swoje i bliskich, o bezpieczeństwo finansowe, o to, czy uda się zrealizować marzenia i spełnić osobiste ambicje. Często boimy się też samotności, odrzucenia lub tego, że nie spełniamy oczekiwań swoich bliskich. Ważne jest, by zrozumieć swoje emocje i nauczyć się radzić sobie z lękami.
Te wspólne pragnienia i obawy czynią nas ludźmi i łączą nas jako ludzi. Uświadomienie sobie tego, że nie jesteśmy sami w tych uczuciach może być pierwszym krokiem do radzenia sobie z nimi.
Mam dwóch synów, którzy są bardzo wymagającymi, ale też inspirującymi dziećmi. Starszy od najmłodszych lat marzył, aby zostać aktorem i obecnie studiuje aktorstwo w Krakowie. Wiem, jak wiele wyzwań wiąże się z tym zawodem, dlatego zawsze staram się być tuż za nim i wspierać go w miarę posiadanej wiedzy. Młodszy syn jest członkiem Kadry Narodowej „Taekwondo” i jako młody sportowiec rywalizuje z sukcesami na matach Polski, Europy i Świata, gdzie oprócz umiejętności fizycznych ogromne znaczenie ma psychika i zdolność panowania nad układem nerwowym.
Wszystkie te doświadczenia zarówno zawodowe, jak i osobiste złożyły się na wybór mojej drogi zawodowej. Dziś dzięki biofeedbackowi mogę wspierać innych co daje mi ogromną satysfakcję.
Poczucie, że idę dobrą drogą dają mi moi pacjenci i „feedback”, który od nich otrzymuję. Właściwie nie muszę inwestować w reklamę, gdyż grafik mam prawie w pełni zajęty. Ludzie polecają mój gabinet w swoich rodzinach i wśród swoich znajomych tzw. „pocztą pantoflową”.
Jednak największą radość i dumę czerpię z mojej rodziny, a szczególnie z moich dwóch szczególnych synów. Są moją chlubą i największym źródłem szczęścia. Każdego dnia przynoszą mi powody do uśmiechu i pokazują, że to, co robię, ma sens.”
Z Moniką Widomską rozmawiał Jarek Jańta