Wysypisko śmieci na Grunwaldzkiej
Od kilku miesięcy czytelnicy alarmują naszą redakcję o niepokojącym zjawisku na ulicy Grunwaldzkiej. Tuż przy drodze naprzeciwko stolarni piętrzą się wysokie hałdy gruzu i śmieci na dość rozległym terenie. Wygląda to tak, jakby ktoś urządził w tym miejscu wysypisko śmieci. Na sąsiedniej działce siedzibę ma budowlana hurtownia Janpol, zatem może narzucać się podejrzenie, że to ich sprawka. Pojechaliśmy do tej firmy.
– Ależ proszę pani, to nie my! Za to doskonale wiemy, że ten gruz i śmieci są tu przywożone przez firmy działające na zlecenie Urzędu Miejskiego. Bo to jest działka Gminy Złotoryja – twierdzi z przekonaniem pracownik firmy Janpol, który nie chce podać swojego nazwiska. – Mój szef pan Jan Kubicz jeden raz na prośbę Urzędu Miejskiego kazał zniwelować ten teren, bo przez te hałdy nie mogły głębiej wjeżdżać samochody z odpadami i gruzem. Zrobił to zresztą nieodpłatnie. Może dlatego niektórzy przypisują mu własność tej działki. A poza tym ten śmietnik bardzo nam przeszkadza, bo negatywnie wpływa na postrzeganie naszej firmy. Nie możemy każdemu, kto przejeżdża obok tłumaczyć, że to nie nasze.
Podczas wizyty w Wydziale Geodezji i Katastru Starostwa Powiatowego potwierdza się, że działka ze śmieciami i gruzem jest własnością Gminy Miejskiej Złotoryja.
Z przeprowadzonych przez nas następnie ustaleń wynikło, że faktycznie na działkę przy ulicy Grunwaldzkiej jest wożony gruz i odpady budowlane na zlecenie bądź za zgodą Urzędu Miejskiego ze względu na zagłębienie, jakie było w tym miejscu. Urząd miał teren sukcesywnie wyrównywać. Może i kiedyś wyrównywał, ale w tej chwili całość wygląda jak dzikie wysypisko śmieci malowniczo porośnięte bujnym zielskiem. Tuż przy ruchliwej drodze wojewódzkiej.
Nie wiadomo co zrobi Urząd Miejski w tej kwestii. Rzeczniczka prasowa Anna Ardelli w ogóle nie chciała rozmawiać sugerując napisanie pisma do burmistrza, a urzędnik odpowiedzialny za ten zakres spraw ma zakaz udzielania jakichkolwiek informacji mediom. A wystarczy rzeczywiście hałdy splantować i postawić tabliczki informujące czyją własnością jest działka i do czego służy. Tak jak pod Wilczą Górą, gdzie takie działanie dobrze spełniło swoje zadanie.
Podczas zbierania informacji do artykułu zupełnym przypadkiem zauważyliśmy śmieci przy torach kolejowych. Po telefonicznej interwencji u rzecznika PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami we Wrocławiu Bartłomieja Sarny do naszej redakcji już na drugi dzień przyszła odpowiedź. Przytaczamy ją w całości:
Faktycznie ktoś podrzucił śmieci na nasz teren, co przy terenach niestrzeżonych, również kolejowych zdarza się dosyć często. W najbliższym czasie usuniemy śmieci z naszej działki. Prawdopodobnie stanie się to już w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam serdecznie i dziękujemy za sygnał :).Bartłomiej Sarna.
No i co pani na to, Anno Ardelli? Zawsze byłam zdania, że trzeba się uczyć od lepszych od nas. A tak na marginesie myślę, że Urząd Miejski powinien podziękować Echu Złotoryi za to, że swoim działaniem wyręczyliśmy w pracy służby podległe burmistrzowi. Wszak to właśnie burmistrz jest gospodarzem miasta, czyż nie? Czy raczej powinien nim być?
tekst i zdjęcia: Agnieszka Młyńczak