01 lipca 2025

Turystyka w przedwojennym Wojcieszowie

Przewodniki wydawane do lat trzydziestych XX wieku podają zbliżone opisy Wojcieszowa. Radykalne zmiany dotyczą jedynie liczby mieszkańców. W ciągu dwóch pierwszych dekad XX wieku jest to przyrost rzędu tysiąca osób. Od 2300 w 1897  do 3300 w roku 1922. Przyczyną jest oczywiście gwałtowny rozwój przemysłu wapienniczego. Z pewnością industrializacja nie wpływała pozytywnie na rozwój ruchu turystycznego. Gromkie odgłosy wystrzałów w kamieniołomach, fruwające skalne odłamki, monotonny łoskot kul w młynach kulowych, wszędobylski biały i szary pył…

A jednak turyści przybywali do Wojcieszowa. Lokalny oddział Riesengebirgsverein powstał tu już przed rokiem 1900 (dokładna data nie jest znana), a szefem wojcieszowskiego oddziału został Heinrich Scholz, nauczyciel, a z czasem dyrektor jednej z tutejszych szkół. Barwna i znana w okolicy postać, o której będzie tu jeszcze mowa. Czym mógł Wojcieszów skusić wytrawnych turystów, niedzielnych łazików, rodziny z dziećmi czy szkolne wycieczki?

RYCINA PRZEDSTAWIAJĄCA SZUBIENICĘ. Z „GEBIRGSFREUNDE” NR 12, 1888/89

Jednym z takich magnesów była niewątpliwie wojcieszowska szubienica. Już w końcu XIX wieku zachęcano do jej obejrzenia, a przykładem niechaj będzie piękny opis obiektu i ilustracja, zamieszczone w czasopiśmie „Gebirgsfreund”, wydawanym w Zittau, w numerze 12 z 1888/89. Autorem tej zachęty był Siegfried Beck. Oto fragment jego rozważań nad pięknem Wojcieszowa.  „…Gdybyśmy przypuścili, że skazańcy ci pochodzili z prostego ludu, który nie posiadał prawie wcale wyczucia romantyzmu, wtedy mogłoby wydawać się to wielkim okrucieństwem, aby pokazywać biednemu grzesznikowi w jego ostatniej chwili życia czystą naturę z całym jej urokiem i wspaniałością. Nie znajdziemy bowiem w kraju punktów bardziej romantycznych, niż widoki spod murów tej szubienicy. U stóp widnieje urocza dolina Kaczawy wraz z przylegającymi do siebie miejscowościami, otoczone najpiękniejszą ozdobą w postaci zielonych drzew, obramowane pagórkami i górami porośniętymi gęsto drzewami liściastymi i iglastymi, z górami w tle, przechodzącymi płynnie z zieleni w ciemny i jasny odcień niebieskiego…”

Ciekawe, czy moneta, znaleziona podczas wykopalisk przeprowadzonych przed wejściem do szubienicy (objęto nimi około 30 m. kw. powierzchni) w roku 2009, z datą 1778 należała do ofiary ówczesnego systemu sprawiedliwości, do osoby towarzyszącej egzekucji, czy może do jednego z pierwszych turystów z przełomu XVIII i XIX wieku, zainteresowanego obiektem? Jest to drobna moneta o nominale „ZWEY GROSCHEN”.

Lokalne Towarzystwo Historyczne w roku 1926 podjęło decyzję o remoncie obiektu – uzupełniono niewielkie braki w  murze szubienicznej  rotundy i  uporządkowano otoczenie. Rozmaite prace, mające uatrakcyjnić miejscowość, podejmowali także członkowie lokalnej grupy RGV. Między innymi przygotowali punkt widokowy na Młyńcu, jednym z trzech wyniesień Miłka.

ZDJĘCIE WYKONANE NA PUNKCIE WIDOKOWYM, ROK 1920. POCZTÓWKA Z AUKCJI INTERNETOWEJ

Swą funkcję punkt widokowy pełnił jeszcze w latach siedemdziesiątych.

ZDJĘCIE PUNKTU WIDOKOWEGO. ROK 1970, Z KOLEKCJI LUCJANA PURCHLI

Ręcznie kuta, solidnie zamocowana barierka w całości istnieje do dnia dzisiejszego, niestety porośnięte wysoką buczyną, świerkiem i modrzewiem zbocza Młyńca skutecznie zasłaniają krajobraz.

ZDJĘCIE PUNKTU WIDOKOWEGO, ROK 2020, Z KOLEKCJI ZBIGNIEWA MOSONIA

Wojcieszowski oddział RGV, pod kierownictwem Heinrich Scholza i z udziałem szkolnej dziatwy, wykonał w drugiej dekadzie XX wieku niezbędne prace przy tzw. Ludkabrunnen (źródełko Ludki), porządkując teren, ustawiając drewniane ławki i otaczając obiekt murkami (stylizowanymi na średniowieczne) z łamanego kamienia Upamiętniono w ten sposób ulubione miejsce spacerów Ludki i jej córki. Ludka – to Ludwika Swirtun. Polka, którą poślubił właściciel majątku Lest Kauffung, Traugott von Busse, berliński bankier. Pani Ludwika była miłośniczką polskiej muzyki, osobliwie utworów Fryderyka Szopena, stąd też w pałacu przy ulicy Miedzianej często wybrzmiewały znajome dźwięki. Grywała pani Ludwika i jej dzieci, a także zapraszani muzycy. Do Ludkabrunnen, położonej na południowowschodnim  stoku Połomu, (powyżej dzisiejszej ulicy Jasnej) prowadziła pięknie utrzymana trasa spacerowa.

ZDJĘCIE Z KOLEKCJI AGNIESZKI ZIELIŃSKIEJ

Przewodniki turystyczne z początków XX wieku informowały potencjalnych gości, iż w Wojcieszowie znajduje się jeszcze jedna atrakcja wysokiej klasy – piętnastowieczne (choć niektóre źródła podają wiek czternasty) ruiny rycerskiej siedziby, zamku obronnego bądź strażnicy. Położone w Wojcieszowie Dolnym, na wzniesieniu Hornigs-Berg (dziś Rogowa), są dziś nieco zapomnianym obiektem.

ZDJĘCIE RUIN OBIEKTU. ZDJĘCIE JOLANTY SAŁEK (2019)

Wygłodniali i spragnieni wędrowcy mieli w Wojcieszowie wiele możliwości zaspokojenia apetytu i pragnienia. Wojcieszów, wieś licząca ponad sześć kilometrów długości, oferowała bogaty wybór restauracji, gospód, kawiarni i browarów. Mniej więcej co 500 – 600  metrów znajdował się jakiś lokal gastronomiczny. Idąc z Wojcieszowa Górnego turysta napotykał kolejno: Gasthaus „Zu den Drei Tauben” Roberta Schnabla (gospoda „Pod trzema gołębiami”, dziś B. Chrobrego 9), Gasthaus Oswalda Sprengera (dziś B. Chrobrego 18), Gasthaus „Zum schwarzen Adler” Juliusa Geislera (gospoda „Pod czarnym orłem”, dziś B. Chrobrego 57), Conditorei „Cafe Niedlich” Idy Hradetzki (kawiarnia „Miła”, dziś B. Chrobrego 58, Gasthaus „Zum Hirsch” Geschwister Arndt (gospoda „Pod jeleniem” rodzeństwa Arndt, dziś B. Chrobrego 105), „Restaurant zum Katzbachstrandt” Otto Rittera (restauracja „Kaczawska plaża”, dziś B. Chrobrego 123), Gasthaus „Zum Grünen Baum” Paula Schirnera (gospoda „Pod zielonym drzewem”, dziś B. Chrobrego 159), Friedrich’s Gasthaus (gospoda Friedricha, dziś B. Chrobrego 186), Brauereiund Gasthaus Nieder Kauffung (browar i gospoda w Wojcieszowie Dolnym, nieistniejący budynek na posesji B. Chrobrego  195). Na granicy Wojcieszowa i Starej Kraśnicy funkcjonował Gasthaus „Letzte Heller” (gospoda „Ostatni grosz”), zaś w budynku dworca kolejowego Ober Kauffung – dworcowa restauracja.

Turystów spragnionych mocnych wrażeń (dziś powiedzielibyśmy – zwolenników turystyki kwalifikowanej), a ściślej rzecz biorąc amatorów wspinaczki, przyciągała znana w okolicy skałka szczytowa wzniesienia Schnaumrich (lub, według niektórych źródeł, Schnaumberg). Dziś znana jest ona pod nazwami Czarna lub Zielona Skałka. Schnaumrich objęty został eksploatacją kamienia wapiennego, lecz owa skałka uniknęła smętnego losu i nie trafiła do kruszarki, młyna czy pieca. Już w latach dwudziestych, czyli sto lat temu, cieszyła się popularnością. Korzystali z niej, prócz wspinaczy przyjezdnych, także lokalni amatorzy tego typu wyczynów. We wspomnieniach przedwojennych mieszkańców Wojcieszowa można znaleźć informacje o eksploracji innych, popularnych tras wspinaczkowych w Rudawach Janowickich (Górach Sokolich), a od czasu do czasu wojcieszowscy wspinacze wyjeżdżali w Góry Stołowe, by tam próbować swych sił i doskonalić umiejętności.

WSPINACZE NA SCHNAUMBERGU. Z DEUTSCHE BILDHEFT NR 168

Większość ówczesnych wędrowców nie poszukiwała aż tak emocjonujących wrażeń. Do kamieniołomów wojcieszowskich, a raczej w ich pobliże, trafiali często „niedzielni” (w dosłownym tego słowa znaczeniu) turyści. Mieszkańcy sąsiednich miejscowości uważali widocznie owe obiekty za godne obejrzenia i organizowali grupowe wycieczki. I tak pewnej pięknej, majowej niedzieli grupa młodzieży (tak opisano zdjęcie) ze Świerzawy i Starej Kraśnicy zorganizowała spacer do jednego z kamieniołomów na Połomie. Pogoda, sądząc po strojach młodych ludzi, dopisała. Poniższe zdjęcie opisano dokładnie – wycieczka miała miejsce 12 maja 1929 roku.

GRUPA MŁODZIEŻY ZE ŚWIERZAWY I STAREJ KRAŚNICY W KAMIENIOŁOMIE NA POŁOMIE. ZDJĘCIE Z KOLEKCJI A. RACZYŁY

Oczywiście wojcieszowski oddział Riesengebirgsverein w swej ofercie, z którą przybysz mógł zapoznać się np. w restauracji dworcowej na stacji Ober-Kauffung, w kilku innych gospodach, bądź bezpośrednio u szefa RGV Heinricha Scholza, proponował szereg tras do wyboru. Trasy te, zróżnicowane pod względem stopnia trudności, długości i walorów krajobrazowych, dawały każdemu turyście, wytrawnemu czy „niedzielnemu”, możliwość dobrego wyboru. Wymieńmy je. 1. Wyjście z ulicy Miedzianej (wówczas Seiffen) w kierunku południowo-zachodnim, przejście przez drogę Jelenia Góra – Bolków między Kaczorowem (Ketschdorf) a Radomierzem (Seiffersdorf) do Rosenbaude (schronisko na Różance w Górach Ołowianych), kontynuacja dwuwariantowa: przez Kaczorów do źródła Kaczawy lub z Radomierza drogami przez łąki do Janowic (Jannowitz) i w Góry Sokole. 2. Prosty szlak ze stacji Ober-Kauffung przez Połom (Kitzelberg) na Baraniec (Schafberg) 

W ŁOMIE FRIEDRICHSBRUCH  NA POŁOMIE. TO JEDEN Z NAJSTARSZYCH ŁOMÓW MARMURU. ZDJĘCIE Z „LIEGNITZ,  GOLDBERG, DAS SCHӦNE KATZBACHTAL“                                                                                                                                    3. Z Wojcieszowa Górnego początkowo wzdłuż Olszanki (Erlenbach) do Radzimowic (Altenberg) i dalej na Żeleźniak (Eisenkoppe).

TU ZDJĘCIE (nr 10) GÓRNY BIEG POTOKU OLSZANKA (ERLENBACH). ZDJĘCIE Z „LIEGNITZ, GOLDBERG, DAS SCHӦNE KATZBACHTAL“

4. Przejście lub przejazd koleją do Kaczorowa (Ketschdorf) i spacer do źródła Kaczawy (Katzbachquelle). 5. Wycieczka do szubienicy, mniej więcej ze środka wsi na Trzciniec (Ambrich-Berg), na którego zboczu znajduje się ów obiekt. Stamtąd można kontynuować wycieczkę na Dłużek (Reppricht-Berg), Rogacz (Reh-Berg oraz Marciniec (Martenstein) i wrócić ulicą Targową (Viehring). 6. Z Wojcieszowa Dolnego do Janochowa (Johannsthal), dalej do kolonii Radzyń (Ratschin), Podgórek i zejście drogą do stacji Nieder-Kauffung. 7. Z Wojcieszowa Dolnego przez Starą Kraśnicę (Alt Schӧnau) wzdłuż Kaczawy (Katzbach) do Świerzawy (Schӧnau), powrót tą samą trasą bądź pociągiem. 8. Krótkie trasy spacerowe z Wojcieszowa Dolnego do ruin zamku na Rogowej (Hornigs-Berg) – na zachód, lub na Kazalnicę (Predigerstein) – na wschód. 9. Całodzienna trasa z Wojcieszowa Dolnego przez Podgórki (Tiefhartmannsdorf) na przełęcz Widok (Kapelle), stamtąd zejście do gospody – schroniska Schafberg Baude w Komarnie (Kammerswaldau), powrót przez Połom do stacji Ober Kauffung. Ówcześni wędrowcy uważali  tę trasę za najpiękniejszą. Trzeba tu dodać, że Schafberg Baude była ulubionym celem wypadów pieszych i narciarskich mieszkańców Wojcieszowa.

GRUPA WOJCIESZOWIAN PRZED SCHAFBERG BAUDE W KOMARNIE (KAMMERSWALDAU). ZDJĘCIE Z KSIĄŻKI „KAUFFUNG AN DER KATZBACH IN SCHLESIEN”

Oprócz tras wycieczkowych proponowanych przez lokalny oddział RGV mieszkańcy Wojcieszowa wędrowali wieloma innymi ścieżkami. Dużym powodzeniem cieszyły się między innymi Organy Wielisławskie (Grosse Orgel) – odsłonięcie ryolitów na górze Wielisław (Willenberg) w pobliżu wsi Sędziszowa. Na szczycie góry funkcjonowała restauracja z ogródkiem piwnym, Willenbergbaude. Częstym celem wędrówek była także przełęcz Widok (Kapellenberg, Kapelle), skąd przy dobrej widoczności rozpościerała się przed oczyma turysty szeroka panorama Kotliny Jeleniogórskiej, Karkonoszy, Rudaw Janowickich. Tam także na gości czekała restauracja (Gasthof Kapelle), a dodatkową atrakcją była możliwość obejrzenia czynnego tuż obok kamieniołomu.

PANOWIE W KAMIENIOŁOMIE KAPELLE, 1 CZERWCA 1927. ZDJĘCIE Z KOLEKCJI A. RACZYŁY

Trudno dziś stwierdzić, jak popularne było w minionej epoce spędzanie czasu wolnego na wycieczkach, spacerach, wypadach w ciekawe miejsca wśród mieszkańców robotniczo – rolniczej wsi, jaką był Wojcieszów. Czy po sześciu dniach ciężkiej pracy w kamieniołomach, przy piecach do wypału wapna czy na roli, robotnicy i rolnicy mieli ochotę spędzać w ten sposób niedzielę, bądź sobotnie popołudnie z niedzielą? Zostawmy te pytanie bez odpowiedzi. Bezspornym jest natomiast fakt, iż zarówno turyści przybywający do Wojcieszowa jak i wędrujący wojcieszowianie wiele zawdzięczali jednemu człowiekowi – szefowi oddziału RGV, nauczycielowi Heinrichowi Scholzowi, który potrafił nie tylko umiejętnie propagować walory Wojcieszowa, ale i zmobilizować tutejsze społeczeństwo do prac nad infrastrukturą turystyczną we wsi. Oczywiście na miarę ówczesnych możliwości, umiejętności i wyobraźni.

Z Heinrichem Scholzem spotkamy się jeszcze przy innej okazji, gdyż był to człowiek wielu talentów i wielkiej chęci działania na rzecz swojej wsi.

Wacław Patalas